
Fot. Monika Weychert
Hannah Arendt w swoim eseju o pariasach wskazuje, że żydowscy pariasi oddają rozrzutnie swoje talenty w służbę innych narodów – tym samym budują ich większościową kulturę narodową, ale ich sukcesy nie są poczytywane jako sukcesy „żydowskie”. Przykładem dla niej był Heinrich Heine, który był Żydem, ale jednocześnie mógł z czystym sumieniem nazywać siebie także Niemcem, a jego twórczość odczytywana jest do dziś jako niemiecka, należąca do kultury Niemiec[1]. Także wiele osób o romskich korzeniach funkcjonujących w świecie sztuki nie była rozpoznawana jako Romowie: przykładem może być biografia malarza awangardysty Serge’a Poliakoffa, który we francuskim środowisku artystycznym funkcjonował jako Rosjanin, a nie osoba o romskich korzeniach[2]. Jednak romscy pariasi jako niewidzialni w polu kultury wysokiej częściej swój talent oddają zupełnie anonimowo. Wiele różnych praktyk artystycznych Romów wpłynęło na kulturę państw większościowych, ale wpływ ten jest niedostrzegany – mówimy dzisiaj przecież np. o hiszpańskim flamenco czy rosyjskim romansie[3]. Jak pisze Anna Sobieska: „(…) Struktura emocjonalna rosyjskiego romansu cygańskiego – ów tiomnyj morok cyganskich piesien – była dla polskiej poezji międzywojennej wyjątkowo pociągająca jako wyraz pewnego typu odczuwania charakteryzującego się swoistym maksymalizmem i skrajnością, opierającego się na sprzecznych emocjach – zachwycie i rozpaczy, na psychologicznym „nadrywie”. Romans cygański był więc genialnym zwierciadłem, w którym odbić się mogło doświadczenie absurdalności i groteskowego tragizmu epoki. Ale nie wolno zapominać, że stanowił także przejaw demokratyzacji sztuki, dotąd elitarnej; był przecież – jak zauważył Osip Mandelsztam – dotknięciem duszy rosyjskiego ludu, ekspresją jej prawd. Nie będzie więc chyba przesadą strawestowanie słów jednego z najwrażliwszych rosyjskich znawców i wielbicieli muzyki cygańskiej, romantycznego poety Apołłona Grigorjewa, któremu przypisuje się autorstwo słynnej uwagi o cygańskim śpiewie: że biez naroda russkogo nie da się go pojąć, nie będzie też przesadą podkreślenie, że cygańszczyzny, tak istotnej dla zrozumienia polskiej poezji międzywojennej, jak i – szerzej – samego zagadnienia polsko-rosyjskich związków literackich tego okresu: biez russkogo cyganskogo romansa nie poniat”[4].
Jednak inspiracje płynące z kultury romskiej czy też sama figura „Cygana_Cyganki” jako pewnej retorycznej kliszy a także opisy etnografów, w których pojawia się wiele błędów i mitologizacja Romów, są częścią „kulturalnego getta” o jakim pisała Timea Junghaus[5].
Sztuka Romów przez długi czas nie były w ogóle ujmowane przez społeczeństwo większościowe w perspektywie historycznej, o czym tak pisze Wojciech Szymański: „O ile profesjonalna sztuka europejska podlegała prawidłowościom historycznego rozwoju i zmianom, następującym w jej łonie w wyniku ścierających się poglądów i idei estetycznych, o tyle pierwotną sztukę pozaeuropejską oraz europejską sztukę ludową traktowano jako trwały relikt przeszłości, rodzaj żywej skamieliny; jeżeli nawet podlegający zmianom, to bardzo powolnym i niepożądanym, gdyż oddalającym go od pierwotnego i prastarego źródła, i powodowanym czynnikami zewnętrznymi (np. spotkaniem kultur, dotarciem miejskich wzorców na wieś), nie zaś autorefleksyjnym, immanentnym mu dążeniem do oryginalności i nowości. O ile profesjonalna sztuka europejska stała się przedmiotem zainteresowania historii i krytyki sztuki, o tyle sztuka prymitywna i ludowa znalazły akolitów wśród ludoznawców: antropologów i etnografów”[6]. Wyrwanie się ze stereotypowego sposobu przedstawiania dla Romów nie jest łatwe. Dlatego w pierwszym rzędzie powinniśmy sięgać po lekturę tekstów pisanych przez samych Romów. Wbrew pozorom sporo ich wyszło także w Polsce. Jednak często, ponieważ literatura romska, poza nielicznymi wyjątkami, pisana jest w językach narodów większościowych – pisarze romscy przedstawiani są polskim czytelnikom jako pisarze węgierscy, holenderscy itp. Co jest częścią problemu opisywanego przez Hannah Arendt. Jednakże takiej pomyłki, z całą pewnością nie zrobimy sięgając po poezję Bronisławy Wajs.
Papusza
W tym wypadku napotykamy zupełnie inny problem. Problem ze zrozumieniem treści. A raczej wpisywaniem tych treści w istniejące klisze stereotypu. „Odkrywcą” Papuszy i tłumaczem z języka romskiego był Jerzy Ficowski, który pisał, że „odkrywanie świata Romów jest dla niego jak odkrywanie nieznanych plemion w dżungli Ameryki Południowej”[7]. Pierwsze przekłady wierszy poetki przesłał Ficowski Julianowi Tuwimowi, który z kolei doprowadził do ich publikacji[8]. Przy czym warto pamiętać, że przy opisie romskiej kultury Ficowski-pisarz brał górę i dzisiaj musimy dekodować jego teksty zestawiając je ze współczesnymi badaniami. Jak pisze Emilia Kledzik: „Strategia ta rozpięta jest pomiędzy biegunami skrajnej redukcji „ja” mówiącego, które ogranicza się do relacjonowania źródeł, i utrzymaną w tonie intymistycznym opowieścią autobiograficzną. Podmiot, kiedy tylko decyduje się odsłonić, staje się modernistycznym etnografem, używającym języka dyskursywnej dominacji i orientalizujących klisz. Jest to szczególnie widoczne we fragmentach poświęconych legendzie poetyckiej Bronisławy Wajs-Papuszy, opowiedzianej w zgodzie z klasyczną koncepcją tragizmu i wzniosłości (…) Jednocześnie jednak strategia ta odwraca uwagę od tego, co tak naprawdę miało miejsce; Ficowski pozostaje jedynym dysponentem wiedzy na temat tego, co się wydarzyło, z autorką Pieśni, a ona sama tonie w niedomówieniach: nie dowiadujemy się ostatecznie, jakie dokładnie szykany dotknęły poetkę i jaka była ich bezpośrednia przyczyna. Szczegółowe omówienie tego zagadnienia przerasta jednak ramy niniejszego tekstu i zasługuje na osobną refleksję – razem z modelem translacyjnym, jaki Ficowski przykłada do utworów Bronisławy Wajs-Papuszy. Konstrukcja „ja” mówiącego w książkach Jerzego Ficowskiego i jej dwa bieguny: pisarski i etnograficzny, jest odzwierciedleniem szczególnej autokreacyjnej strategii wobec swoich „innych” (…)”[9]. Charakterystyczna była protekcjonalna postawa Ficowskiego wobec wierszy romskiej poetki. Pisał: „Pewne rzeczy z zapisów rękopiśmiennych pomijałem. (…) Tam, gdzie w jej wierszach były słabsze fragmenty, to zwyczajnie omijałem je dla dobra całości”[10]. Tym, co Ficowski pomijał, były, jak pisał, „rozwlekłe momenty”, zatem dzisiaj nie mamy możliwości zrekonstruować całego dorobku poetki. Nie można też wykluczyć, że ingerencja tłumacza była pewną kreacją, która elementy zgodne z wyobrażeniami o Romach wybijała na plan pierwszy a inne poddawała cenzurze.
Reakcje po pierwszych publikacjach wierszy romskiej poetki były bardzo pochlebne – kolejne tomiki recenzowali z zachwytem m.in. Julian Przyboś czy Wisława Szymborska[11]. Jednak w wierszach Papuszy widzieli jedynie to, co według stereotypów się na nią składało: tabory, związek z naturą, oderwanie od cywilizacji. „Egzotyka? Tak, jest egzotyka, ale odnajdziemy ją tam, gdzie poetka mówi o lesie, słońcu, ptakach. Takiej zażyłości z lasem, jaką wyrażają jej pieśni, nie spotykamy w polskiej poezji ludowej” – pisała Szymborska[12]. Marika Sobczak stwierdza, że spuścizna Wajs właściwie nigdy nie była poddawana rzetelnej analizie choć jednocześnie była legendo-twórcza[13]. Z pewnością przez krytyków nie zostały dostrzeżone wiersze mówiące o traumie wojny takie jak Krwawe łzy co za Niemców przeszliśmy na Wołyniu w 1943 i 44 roku; utwory, w których pisała o przywiązaniu do swojej ojczyzny – Polski jak Ziemio moja, jestem córką twoją, czy wiersze o wspólnej z Polakami powojennej przyszłości naznaczonej antycyganizmem jak Przychodzę do was:
Nie przyszłam do was, byście jeść mi dali. Przychodzę, byście chcieli mi uwierzyć. Nie przyszłam do was po wasze pieniążki. Przychodzę, byście rozdali je wszystkim. Przychodzę do was z podartych namiotów, wiatr je poszarpał i zabrała woda.
Proszę was wszystkich, proszę starych ludzi i małe dzieci, i piękne dziewczyny, zbudujcie domy srebrne jak namioty, co w lesie stoją pobielane mrozem!
Nie przyszłam do was po wasze pieniążki. Przychodzę, byście wszystkich przyjąć chcieli, żebyście czarnej nocy nie czynili, w biały dzień[14].
Artystka wspólną przyszłość upatrywała także w tworzeniu wspólnej wiedzy, wzajemnym poznawaniu się, o czym pisała wprost w ostatnich wersach poematu Krwawe łzy co za Niemców przeszliśmy na Wołyniu w 1943 i 44 roku:
Nas w nowych domach odnajdziecie, nam – śpiewać pieśni i książki czytać po słowie słowo. Niech dobrzy ludzie tę książkę nową wydadzą w nowym świecie[15].
Nadzieja, że wiedza o historii, o Zagładzie Romów dotrze od ocalonych do społeczeństwa większościowego pozostała za jej życia niespełniona. Wraz z filmem Krzysztofa Krauze i Joanny Kos-Krauze, oraz książką Angeliki Kuźniak mitologizacja postaci Papuszy została utrwalona. Ja natomiast polecam posłuchanie samej Papuszy, np. jej gorzkich konstatacji na temat miejsca Romów w polskim społeczeństwie, i samodzielnego poznawania romskiej poetki. W 2013 roku staraniem Piotra Wójcika wyszło dwupłytowe wydawnictwo CD (wydawcy: Agora SA i Narodowe Centrum Kultury), na którą składają się archiwalne nagrania z udziałem Bronisławy Wajs „Papuszy”. Pochodzą one z lat 1959-1979 a ich producentem było Polskie Radio.
Poezja
Pytanie, jakie się nasuwa, czy rzeczywiście Papusza była wyjątkiem? Wydaje się, że wyjątkowa była jedynie jej relacja z Ficowskim i kreacja jaką stworzył: legenda „wyklętej” Papuszy, która do dziś pokutuje. Jessika Reidy stawia tezę, która odnosi się do właściwości języka romskiego, który, jak twierdzi, ze swojej natury jest bardzo metaforyczny, a przez to może stawać się bardzo interesującym literackim/poetyckim tworzywem. W istocie rzeczy poezja jest rodzajem sztuki często uprawianym przez Romów, choć czasem nie jest rozpoznawana jako taka. Urodzony w Paryżu romski poeta Jean-Marie Kerwich pisze: „Comme c’est étrange, une page blanche. Elle est vide de vie, et soudain les nomades de la pensée passent et ils allument un feu de frazy. Sont-ils poètes?” (Jak dziwna, biała kartka. Jest martwa i nagle przechodzą przez nią koczownicy myśli i rozpalają ogień zdań. Czy to poeci?).
W dużej mierze na rozwój poezji romskiej miała na to wpływ tradycyjna kultura oralna, obejmująca gadki, bajki, pieśni itp., i muzyczna. Antropolog i etnograf w jednej osobie, Izydor Kopernicki[16], w latach 70. lub 80. XIX wieku przygotował zbiór złożony ze stu tekstów „śpiewek” Romów ze Spisza oraz z trzydziestu bajek Romów z Podkarpacia (opublikowany dopiero w 1925 roku w Krakowie). Jak pisze Magdalena Machowska: „Niezwykle cenne dla warsztatu folklorysty jest odnotowanie przez Kopernickiego po dwa warianty pięciu ze stu „śpiewek” oraz imion, nazwisk i przezwisk ich wykonawców. Są to: Antek Mirga, Magda Mirga, Jan Czoron, Hanka z Zakopanego, Gierka, Magda, Róża z Jurgowa i Ewa. Niestety, badacz nie zapisał sytuacji wykonania, tylko sam tekst, co obniża wartość tej dokumentacji mierzonej z perspektywy współczesnej folklorystyki”[17]. Pierwsze folklorystyczne zbiory pieśni Cyganów zebrali A.P. Barannikow w latach 20. XX wielu oraz S.M. Bugaczewskij czterdzieści lat później. Barannikow udokumentował głównie pieśni i ballady Cyganów z Ukrainy południowej. Zasługą Bugaczewskiego jest natomiast zapis pieśni z nutami Cyganów z centralnej i północnej Rosji, podzielony według kryterium rodzajowego na: pieśni sentymentalne, pieśni żałosne (lamentacyjne), pieśni obyczajowe i weselne oraz pieśni do tańca i pieśni żartobliwe. Ten podział za Bugaczewskim przejęli jego następcy Giesslier i Druc. Najpełniejsze i najbardziej wnikliwe studium poświęcone twórczości literackiej Cyganów przedstawili E. Druc oraz A. Giesslier w pracy poświęconej folklorowi słownemu Cyganów rosyjskich (bez Kełderaszy i Lowarów), żyjących w północnej części Rosji od ponad 300 lat. Uczeni zebrali 121 baśni oraz 110 pieśni (w publikacji jest ich 269, ponieważ zostały uwzględnione zapisy Bugaczewskiego), które opatrzyli wnikliwym komentarzem, w którym zaznaczyli warianty tekstu, wykonawcę oraz czas, miejsce zapisu oraz – jeśli tekst był już wcześniej publikowany – odnotowali miejsce jego pierwodruku. Stało się to możliwe dzięki temu, że – jak piszą obydwaj uczeni – już od pierwszej połowy XIX wieku było ogromne zainteresowanie folklorem muzycznym Cyganów.
Pierwszym, który sto lat temu zwrócił uwagę na istnienie autorskiej, imiennej twórczości poetyckiej wśród Romów, był Heinrich von Wlislocki. W swoim dziele, dotyczącym głownie wierzeń, zawarł również rozdział poświęcony biografii oraz twórczości Giny Ranjicić, Cyganki urodzonej w Serbii[18]. Uznał ją za największą poetkę wszechczasów, która swe teksty śpiewała po serbsku i romsku, znała płynnie niemiecki, a dzięki temu, że jako 12-latka została zapisana do szkoły przez ormiańskiego kupca z Belgradu, który przygarnął ją do siebie po śmierci jej rodziców, nauczyła się czytać i pisać, więc sama zapisywała swe utwory, także w języku niemieckim. Jej dorobek liczy ponad 250 wierszy (zapisanych w dialekcie serbsko-turecko-niemieckim), które powstały na przestrzeni 40 lat. Część z nich przedstawił Wlislocki w swoim studium. Ginę Ranjicić, Rajko Djurić, jugosławiański literaturoznawca i poeta, twórca i badacz literatury cygańskiej, uznaje za pierwszą cygańską poetkę na świecie i notuje, że pełny zbiór jej utworów ukazał się 70 lat po jej śmierci (zmarła w 1891 roku) w Szwecji[19]. Tenże uczony wymienia żyjących w Europie poetów i pisarzy pochodzenia romskiego. Za „ojca literatury cygańskiej” w Rosji uznaje Aleksandra W. Germano urodzonego w 1893 roku pod Orłem, z wykształceniem uniwersyteckim, który pisał opowiadania i wiersze oraz tłumaczył z rosyjskiego na romski Puszkina i Gorkiego, zbierał folklor słowny oraz był jednym z organizatorów teatru „Romen”. Zbiór jego prozy i poezji ukazał się w 1962 roku.
Wśród pozostałych rosyjskich Romów parających się piórem Djurić wymienia: Ninę A. Dudarową, Nikołaja N. Pankowa, Olgę Pankową, Michaiła Bezljudsko, Nikołaja Satkiewicza, Iljko Mazuro, Karlo Rudewicza, Iwana Romano, Leksę Manusza, Aleksandra Bieługina, zaznaczając, że niektórzy z nich mogą poszczycić się tomikiem poetyckim. Spośród poetów z Czech i Słowacji, powołując się na opinię tamtejszych krytyków literackich, Djurić wymienia: Elenę Lackovą, Vojtecha Fabiana, Ondreja Pesto, Bartolomeja Daniela, Terę Fabianową, Margaritę Reisnerovą, Dezidera Bange i Frantiszka Demetra. Na Węgrzech tworzą uznani poeci Józef Daróczi oraz Karoly Bari. W byłej Jugosławii aktywnie działał Slobodan Berberski, autor ponad 10 tomików w języku serbsko-chorwackim, który pełnił także funkcję prezydenta Międzynarodowego Związku Romów (Romani Union). Tamże tworzy także sam Rajko Djurić, autor pięciu tomików poetyckich, z których wybór został opublikowany w języku niemieckim, włoskim i polskim[20], oraz poeci: Jovan Nikolić, Rasim Sejdić, Iljaz Saban, Śeljadin Salijesori, Ismeta Jaśarević, Fikiria Fazli, Lumnioa Osmani. Z polskich twórców cygańskiego pochodzenia Djurić wymienia tylko Bronisławę Wajs-Papuszę. Ale do ich listy dodać należy: Edwarda Dębickiego, Teresę Mirgę, Adama Andrasza, Karola Parno Gierlińskiego, Agatę Hoffman-Włodarz, Stanisława Stankiewicza-Stahiro, Izoldę Kwiek, Jana Mirgę, Dariusza Mirgę[21] czy Różę Łakatosz.
Warto zwrócić uwagę na poezję Ceiji Stojki. Autorki słynnej frazy: „Auschwitz tylko śpi” czy tytułu cyklu obrazów „Nawet śmierć boi się Auschwitz”. Ocalała z Zagłady, pochodząca z Austrii, znana romska malarka, pisarka i aktywistka, posługiwała się językiem sztuki, aby wytworzyć wśród Romów świadomość historyczną i świadomość własnej trwałości kulturowej. Wierzyła, że „krew ofiar zamieni się w złoto w rękach nowego pokolenia”. Walczyła także o historyczne uznanie Zagłady Romów i przestrzegała przed antycyganizmem. Pisała:
Ja
Ceija
mówię
że Auschwitz wciąż
żyje i oddycha
Ceija Stojka, wiersz bez tytułu ( Ja…)[22]
Za najbardziej interesującą współczesną artystkę-poetkę o romskich korzeniach, można uznać z pewnością Cecilię Woloch. Urodzona w Pittsburgu (USA) Woloch to wielokrotnie nagradzana pisarka i poetka amerykańska (fellowship from the National Endowment for the Arts, Pushcart Prize, The Indiana Review Poetry Prize, The New Ohio Review Poetry Prize), wykładowczyni Uniwersytetu Południowo-Kalifornijskiego (USC), autorka tomów „Sur la Route” (2015), „Carpathia” (2009), „Late” (2003), „Sacrifice” (1997). W swojej poezji odnosi się do wątków historii własnej rodziny, pochodzących z Karpat Romów. W 2015 roku w Audytorium Muzeum POLIN odbyła się polska premiera utworu Woloch „Cygan. Poemat Romski” (25 stycznia 2015 roku). Tłumaczenie polskie jest nieoficjalne, ponieważ książka nie miała polskiej edycji. Jednak korzystano z niego podczas premiery spektaklu. I fragment tej wersji przytoczę:
(…) O, mignął cień. Dziecięcy kształt w sieni. Mała cyganeczka, cyganiątko, cygańska dziewczynka. Której byłaś ptakiem-zwiastunem. Której sylwetka pojawiła się w drżącej poświacie odchodzącego poranka, kiedy tylko się obróciłam. I która znikła. Każde gorzkie słowo czy złe spojrzenie wpada jak pieniążek do kieszeni, nitki złota chowają się w fałdach twej spódniczki. Wracaj. Podejdź bliżej.
W miastach wzniesionych na gruzach lub nie na gruzach chłoń zapach dymu. Wiatr i woń popiołów oraz krwi. Poczuj taniec i posmak sadzy. Mówią, że to cygański kowal wykuł ćwieki, którymi przybito ich Chrystusa do krzyża; dlatego ktoś w ruch wprawia dzwony, a w niebo wzbija się pożoga. Kiedy wybiegasz, osmalona, z pogorzeliska, a skrzydła ciemności znienacka napierają, smagają – któż za tobą spieszy, kto przed tobą bieży, uciekając? Spluń na szczęście w tlący się żar. Wypowiedz swoje imię, bezcenne jak klejnot. Śpiewaj, to goreje płomień duszy, którego ci nikt nie zabierze.
(…) Podnoszę głowę, patrzę na Wieżę Eiffla i myślę sobie: My nie stawialiśmy pomników. Żadnych posągów bogów i bogiń o kamiennych spojrzeniach (jedynym naszym bóstwem był łut szczęścia). Dzieciaki bawią się łódeczkami w fontannie a imperia powstają i upadają. Gdzie tu jest miejsce dla mnie? Jak brzmi naprawdę moja dramatyczna historia?
Właściwie nic nie należy do mnie, także wspomnienia, nawet przeszłość ulegają przemianom, tak jak i pamięć o zmarłych. Także wizerunek mojego wujka, którego kochałam najbardziej. Książę ciemności z jednym złotym zębem, czarna owca rodziny z kieszeniami wypchanymi forsą. Mam wrażenia jakby zbliżał się w tych porywach wiatru do mnie powtarzając: „teraz kiedy już niczego nie pojmujesz, wreszcie zaczniesz rozumieć”. „Księżniczko”, szeptał na łożu śmierci w szpitalu dla biedaków, „ jak tylko stąd wyjdę, coś Ci opowiem”. Potem umarł. Wiruje karuzela cieni. Liście na drzewach z zielonych stają się srebrne, błyszczą w słońcu niczym monety.
Cecilia Woloch Tsigan: The Gypsy Poem[23]
Inną drogę kariery obrała rówieśniczka Cecilii Woloch – Luminiţa Cioabă (Maria Mihai Cioabă)[24], która skoncentrowała swoje wysiłki na działalności religijnej (w tym na tłumaczeniu Biblii na dialekt jej grupy). Urodziła się w Târgu Cărbuneşti w Rumunii, w prominentnej kalderarskiej rodzinie (młody Nicolae Gheorghe był osobistym sekretarzem Piţule – Iona Cioaby – ojca Marii). Cioabă jest autorką kilku tomików poezji oraz tłumaczonego na wiele języków zbioru opowiadań (pisze po romsku i rumuńsku). Jest także redaktorką publikacji non-fiction i oral history a także scenarzystką i reżyserką filmów dokumentalnych poświęconych: historii i kulturze Kalderaszy, sprawie deportacji do Transnistrii (która nie będąc formalnie terytorium rumuńskim, stała się miejscem eksterminacji Romów i Żydów w czesie II wojny światowej – mordowanych przez rumuńskie formacje wojskowe i policyjne) a także niewolnictwa romskiego na dawnych terenach obecnej Rumunii. Tym samym eksploruje trudną romsko-rumuńską historię. Luminiţa Cioabă lubi porównywać swoją drogę życiową i zostanie poetką do losów Bronisławy Wajs – Papuszy; podobnie jak słynna romska poetka, Luminiţa należała do społeczności koczowniczej, jako dziecko nie miała formalnego wykształcenia i w wieku piętnastu lat wyszła za mąż za mężczyznę, z którym później się rozwiodła; co więcej, jej własna rodzina nigdy nie zachęcała jej do wczesnych starań o wykształcenie i zostanie pisarką. Luminiţa wierzy, że mimo wszystkich napotkanych przeszkód urodziła się, by być pisarką i predestynowana była do zostania poetką.
Wciąż rodzą się nowe talenty poetyckie, jak Diana Norma Szokolyai, o węgiersko-amerykańskim romskim pochodzeniu. Jak sama mówi, uczyła się na Harwardzie, Sorbonne Paris III i IV i w kuchni babci na Węgrzech! Obecnie jest dyrektorką artystyczną Cambridge Writers’ Workshop. Na jej kolejne tomiki „Parallel Sparrows” (2014) i „Roses in the Snow” (2011) spadł międzynarodowy deszcz nagród. Zresztą liczni poeci współcześni o romskich korzeniach zdobywali nagrody literackie w swoich krajach ojczystych. W 2018 roku ukazała się obszerna antologia międzynarodowej poezji romskiej w przekładzie na język niemiecki pod tytułem „Świt słów. Atlas Współczesnej poezji Romów i Sinti”[25]. Zawiera on wiersze około 100 autorek i autorów, m.in. von Marianne Rosenberg, Philomena Franz, Dotschy Reinhardt, Charlie Chaplin, Henry Lawson, Samuel Mágó, Ceija Stojka, Ilija Jovanović, Jean-Marie Kerwich, Alexandre Romanes, Károly Bari, Karol Parno Gierliński, Margita Reiznerová, Delia Grigore Kalinin, José Heredia Maya, David Morley, Rajko Djurić i Santino Spinelli.
Teatr / Dramat
Lukacs Mihai stawia bardzo interesującą tezę, że teatr romski może mieć swoją głęboką ukrytą tradycję, wiodącą swój rodowód od romskich-niewolników-błaznów na dworach bojarów Mołdawii i Wołoszczyzny. Błazenada uchodziła osobom tak bliskim władcom – osobom, które mogły ich bezpośrednio krytykować i wyśmiewać – oddając w ten sposób głos całym kategoriom społecznym, warstwom i osobom, którym brakowało tej możliwości. Ponowne odkrycie romskich błaznów jest gestem uznania romskiej tradycji teatralnej, która poprzedzała teatr rumuński i głęboko na niego wpłynęła. Od pierwszej historycznej wzmianki o błaznach na Wołoszczyźnie – wprowadzonej na dwór przez Petru Cercela, który został władcą w 1583 r., wybierano tych „kulturowych niewolników” wyłącznie wśród Romów. Błazeństwa stały się symbolem przednowoczesnego teatru rumuńskiego przed XIX wiekiem. Po włączeniu błaznów do historii rumuńskiego teatru zapomniano o ich pochodzeniu etnicznym i niskim statusie niewolników, odmawiając w ten sposób symbolicznego znaczenia udziału Romów w budowaniu kultury narodowej[26]. Co jeszcze raz każe nam przypomnieć sobie słowa Arendt o kulturze pariasów.
Taki rodzaj twórczości napotykał ogromne trudności dla społeczności romskiej we współczesnych czasach. Należy przypomnieć, że w powojennym ładzie, w wielu krajach, po prostu Romowie nie mogli oficjalnie kultywować własnej kultury. Tym trudniej mówić o zakładaniu własnych instytucji. A zatem na nieliczne wyjątki od reguły, wpływał splot instytucjonalnej polityki wobec społeczności romskiej i pozainstytucjonalnego wsparcia teatralnych autorytetów. Przykładem może być tutaj utworzenie w 1931 roku Teatru Romen w Moskwie pod dyrekcją Georgija Lebiediewa (kierowanego od 2008 roku przez Nikołaja Sliczenkę). Teatr Romen powstał, aby prezentować dzieła znanych twórców, takich jak wspominany wyżej Germano, jako przykład ambiwalentnego poparcia Związku Radzieckiego dla kultury romskiej. Wspierały go takie postaci jak Semen Bugaczewski, Moisze Goldblat, Konstantin Siergiejewicz Stanisławski i aktorzy słynnego MHAT (Moskovski Hudožestveni Akademski Teatar) [Moskiewski Akademicki Teatr Artystyczny], ale z drugiej strony także pierwszy minister kultury Związku Radzieckiego Anatolij Łunaczarski. Podobne były losy Roma Theatre Pralipe w Skopje w byłej Jugosłowiańskiej Republice Macedonii; oraz Teatru Romathana w Koszycach na Słowacji.
Elena Lacková (1921-2003) słowacka romska poetka, autorka opowiadań i dramaturg urodzona napisała kilka sztuk, powieści i opowiadań o doświadczeniu Zagłady Romów. Jej sztuki były pokazywane w teatrach romskich od lat pięćdziesiątych, a jej opowiadania „Umarli nie wracają”, „Białe kruki” i „Życie na wietrze” ukazywały się w czasopismach i romskiej gazecie Romano Nevo Lil.
Jako dramaturg z pewnością wyróżnia się Alija Krasnići (Ali Krasniqi) urodzony w 1952 roku w Kosowie. Krasnići ukończył studia prawnicze i stał się ważną postacią w życiu kulturalnym i aktywności obywatelskiej kosowskich Romów. Było to możliwe w kontekście polityki romskiej byłej Jugosławii, która wspierała romską produkcję kulturalną i język romski na wszystkich poziomach federacji. Ponadto w Kosowie wszystkie społeczności etniczne zamieszkujące prowincję otrzymały wsparcie na różne działania kulturalne i edukacyjne, w tym programy medialne i wydawnictwa książkowe. Krasnići napisał ponad 80 dzieł literackich w praktycznie każdym gatunku literackim. Jego twórczość jest pod wieloma względami pionierska: jest autorem pierwszych dramatów napisanych przez jugosłowiańskiego Roma w języku romskim „Trochę mnie, trochę ciebie” 1974, oraz „Romskie wesele krwi” 1978, wystawione w Centrum Kultury Obilić.
Bardzo interesujące wydaje się najmłodsze pokolenie dramaturgów. Właściwie od wczesnych lat 90-tych ponownie można śledzić łatwość, z jaką podważano prawa obywatelskie i prawa człowieka Romów. Tocząca się w latach 1992-1995 wojna domowa w byłej Jugosławii była najbardziej krwawym konfliktem w Europie od zakończenia II wojny światowej. Romowie ginęli z rąk bojowników wszystkich stron konfliktu. Po wojnie zaś nie byli traktowani jako jej ofiary, ponieważ nie byli w tej wojnie stroną, ani w trakcie jej trwania, ani po jej zakończeniu. Romscy uciekinierzy z terenów objętych wojną nie uzyskali oficjalnego statusu uchodźców: zostali wykluczeni z programów integracyjnych, pozbawieni pomocy, w końcu deportowani z miejsc, do których uciekli. Ten przykład pokazuje, jak łatwo prawa człowieka w wypadku Romów zostają zawieszane. Po wojnie i rozpadzie państwa doszło do masowej desocjalizacji Romów, uprzednio świetnie zintegrowanych, pozbawiono jakiegokolwiek wsparcia humanitarnego. O ile Krasnići postanowił wycofać się z aktywności politycznej i obywatelskiej po tym, jak był świadkiem losu Romów podczas konfliktu w Kosowie, to młodsze pokolenie – mające za sobą również doświadczenie migracji i deportacji, zaczęła mówić o tym pełnym głosem.
Teatralną emanacją tej postawy był choćby spektakl „Podróż / Drom” wspólny projekt teatralny z artystami i społecznościami romskimi i nieromskimi, w ramach którego stworzona została artystyczna platforma do opowiadania historii Romów, którzy przybyli z północnej Serbii, przez Węgry do Niemiec. Z jakich okoliczności próbowali uciec? Jakie trudności napotkali podczas swojej podróży? Jakie mieli sny – i co się w końcu wydarzyło? Czy jest koniec? Dla Romów pochodzących z Bałkanów trasa z Nowego Sadu przez Budapeszt do Berlina jest często jedyną bramą do ubiegania się o azyl w Niemczech. Ponad 1050 km pokonuje się w przepełnionych, zepsutych samochodach – a nawet pieszo; porzucając swoje domy i znajome korzenie, mając nadzieję na lepsze życie. Wielokulturowy zespół składający się z artystów z Serbii, Węgier, Rumunii i Niemiec badał poetykę i politykę „bycia w drodze” (Ando Drom) oraz badał, w jaki sposób tożsamość i kultura romska jest dziś realizowana – w tym trwająca walka ze stereotypami i rasizm, który stwarza im przeszkody społeczne, polityczne i ekonomiczne w każdym zakątku Europy. Jednak uderzający był ton owego przedstawienia: pełen ironii, humoru, chaosu rodem z telewizyjnych show i mocnych momentów, które dotykają nerwów tego, jak to jest być dzisiaj Romem a szerzej – emigrantem/imigrantem w Europie. W przedstawieniu brali udział m.in.: Hamze Bytyci, Mihaela Drăgan, Kristóf Horváth , Branislav Mitrovic, Péter Zoltán Ónodi, Brina Stinehelfer.
Projekt był koprodukcją z Gorki Studio Я, miał premierę w ehemaliges Stummfilmkino Delphi 27 października 2016 r., z gościnnymi występami w Gorki Studio Я, Budapeszcie i Nowym Sadzie. Gorki Theater jest miejscem ważnym w Berlinie. Po pierwsze miejscem o wielkiej widoczności (wielokrotnie nagradzanym, wygrywającym plebiscyty popularności, bardzo lubianym przez Berlińczyków), po drugie teatrem, który jest teatrem politycznym, obywatelskim, preferującym projekty emancypacyjne o różnym charakterze. GOЯKI i Studio Я w samej nazwie skrywają programową deklarację bowiem odwrócone R to w istocie rzeczy rosyjskie Я, czyli ‘ja’: ma to być miejsce gdzie twórcy mogą mówić o problemach, które bezpośrednio ich dotyczą. Tematyka romska wpisywała się zatem w problematykę już w tym teatrze podejmowaną: tureckich migrantów w Niemczech, skomplikowanej współczesnej tożsamości żydowskiej, problemów gejów, feministyczno- ekologicznej subkulturowej grupy z Kreuzberga, milczenia o rzezi Ormian i wielu podobnych. Nie była tam traktowana jako egzotyczny dodatek, a jedynie część złożonego świata międzynarodowych polityk tożsamościowych[27]. Romscy twórcy zagościli tam na stałe – wchodząc do zespołu teatralnego i tworząc własne spektakle.
Bardzo aktywne są na polu teatralnym są siostry Selimović. Należą do kolejnego pokolenia (Simonida Selimović urodziła się w 1979 a Sandra Selimović urodziła się w 1981 roku). Wyjechały z rodzinami do Austrii z Serbii podczas wojny domowej w Jugosławii. Simonida Selimović karierę rozpoczęła jako aktorka dziecięca: w serialu dla dzieci Operacja Dunarea, w filmie Ciao Cherie Niny Kusturicy. Na scenie teatralnej w Wiedniu często współpracuje z Tiną Leisch. Sandra Selimović jest aktorką, reżyserką i piosenkarką. Karierę sceniczną rozpoczęła w 1994 roku i stała się popularną aktorką, reżyserką i raperką na niezależnej scenie teatralnej w Wiedniu. Występuje głównie w teatrze młodzieżowym Dschungel Wien i Theater des Augenblicks. Jako wzór asertywnej i pewnej siebie Romni, jest orędowniczką wzmocnienia pozycji kobiet w społeczności romskiej, a także angażuje się w walkę z niechęcią wobec Romów i dyskryminacją. W 2010 roku siostry Selimović postanowiły założyć romski teatr Romano Svato, ponieważ były przekonane, że ze względu na swoją fizyczność na scenie byłyby skazane wyłącznie na role pokojówek, żebraczek, złodziejek czy biednych emigrantek: jako Romki nie były traktowane poważnie jako aktorki. Jak mówi Sandra Selimović: „biali aktorzy w Austrii wciąż wolą Otella w stylu blackface”[28]. Stąd pierwszym tematem po jaki sięgnęły w swoich projektach była bohaterska historia Johanna Trollmanna przeniesiona w realia Węgier Victora Orbana, a główną bohaterką była romska bokserka. Roma Armee Fraktion to wspólna nazwa obejmująca rozmaite działania obu sióstr podejmowane w ramach teatru Romano Svato i grupy raperskiej Mindj Panther. RAF jest dla nich znakiem romskiej rebelii, która może przybrać różne kształty[29]. Spektakl Roma Armee w Teatrze Gorkijest kolejnym wcieleniem ich idei. Na scenie występują Romki/Romowie i Travellersi z Austrii, Serbii, Niemiec, Kosowa, Rumunii, Anglii i Szwecji. Dzięki wspólnemu procesowi badawczemu poddają oni analizie osobiste doświadczenia, historyczne uwarunkowania i współczesne incydenty antycyganizmu. Aktorami są również osoby o izraelsko-niemiecko-turecko-berlińskiej tożsamości: armia romska ma charakter ponadnarodowy, zróżnicowany, feministyczny, queer. W czasach, gdy Europa jest zagrożona dryfowaniem w neofaszyzm, grupa aktorów wzywa armię romską do samoobrony. Armia ma walczyć z dyskryminacją strukturalną, homofobią, rasizmem i antycyganizmem. Ale także poddaje krytyce zinternalizowaną rolę ofiary wiecznej przemocy. Roma Armee balansuje na pograniczu teatru dokumentalnego i mockumentu. Aktorzy-postacie przeprowadzają swoistą pracę autoetnograficzną – dzielą się z publicznością własnymi biografiami zaprawiając je kampowym humorem i ironią. Jak refren powtarzają się sceny, w których postacie opowiadają o sobie, przedstawiają się kolejno – za każdym razem odnosząc się do innej kategorii lub roli społecznej. Pokazują, że tożsamość to narastająca w toku doświadczeń zdolność do integrowania wszystkich identyfikacji obejmujących zmienny bieg libido, umiejętności oraz możliwości wynikłych z ról społecznych, a „romskość” jest zaledwie jednym z wielu czynników, które wpływają na to, kim dane osoby są same dla siebie i kim stają się dla innych. Ta subiektywizacja rozsadza deklaratywną wspólnotę rozumianą jako „punkt widzenia uogólnionego innego”. Postacie Roma Armee a jednocześnie aktorzy – Mehmet Ateşçi (z pochodzenia Turek), Hamze Bytyci, Mihaela Drăgan, Riah May Knight, Lindy Larsson, Orit Nahmias (z pochodzenia Żydówka), siostry Selimović – tworzą swoje wizytówki: skąd pochodzą, jaką mają orientację seksualną, co w życiu robią i co lubią. Różnice między tymi osobami są bardziej znaczące niż podobieństwa, choć wspólnie tworzą „romską armię”, a dla odmiany sieć podobieństw między nimi nie opiera się wcale na etniczności. W trakcie spektaklu Roma Armee Lindy Larsson czy Sandra Selimović otwarcie mówią o swojej nieheteronormatywności. Selimović ze sceny zadała retoryczne pytanie, o to, czemu mówi o swojej orientacji skoro tematyka Roma Armee miała być romska. Dumnie ogłasza, że jest Romką i jest queer i nie ma zamiaru za to przepraszać. Jak zauważa Arman Heljic, performatywny akt mowy – publiczny coming out Sandry Selimović – jest kluczem do narracji Roma Armee. Bohaterka bowiem narażona jest w każdym środowisku na upraszczającą stereotypizację: jako lesbijka przez Romów może nie być uznawana za właściwą reprezentantkę Romów, przez białych może być uznawana jedynie za uciśnioną ofiarę swego środowiska, przez lesbijki zaś – traktowana jako femme orientale. Dumnie ogłaszając ze sceny, że tylko jako Romka i jako lesbijka może być spójna tożsamościowo, i że tylko w ten sposób znajduje samoakceptację, przecina wszelkie możliwości zaatakowania jej „słabego” punktu. Dopiero pod tym warunkiem może stać się nieustraszoną rewolucjonistką. Jak pisze Amelia Jones: „(…) kiedy ciało w performansie należy do kobiety, oczywiście queer, nie-białej, podkreślającej hiper-męskość, czy inaczej działającej wbrew normatywnemu podmiotowi (uczciwemu białemu, z klasy średniej, męskiemu podmiotowi powiązanemu z kategorią artysty w zachodniej kulturze), zostaje ujawniona ukryta logika wykluczeń podkreślająca modernistyczną historię sztuki”[30].
W Roma Armee występuje też Mihaela Drăgan. Drăgan urodziła się w 1986 roku w Rumunii. Obecnie mieszka i pracuje w Bukareszcie i Berlinie. Jest aktorką i dramatopisarką. W 2014 roku założyła „teatr rewolucyjny” Giuvlipen Theatre Company we współpracy z innymi romskimi aktorkami. Giuvlipen ma feministyczny program i porusza kwestie wczesnego małżeństwa, antyfaszyzmu, mowy nienawiści, hiperseksualizacji romskich kobiet. W 2015 roku zagrała w filmie fabularnym Aferim! opowiadającym o zbiegłym romskim niewolniku, w reżyserii Radu Jude (nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie). Pracuje w Berlinie w teatrze Maxim Gorki. Jest także reżyserką Teatru Uciśnionych, gdzie pracuje z kobietami romskimi. Była jedną z sześciu finalistek konkursu Gilder / Coigney International Theatre Award w Nowym Jorku w 2017 roku, który docenia wyjątkową pracę kobiet teatru z całego świata[31].
Kiedy jesteśmy widzami wybitnego slamera Kristófa Horvátha, kabaretowo-wodewilowego programu Hamze Bytyci, talentu wokalnego i vis comica Lindy’ego Larssona, feministycznego zespołu Mihaeli Drăgan i queerowych tekstów scenicznych sióstr Selimović, możemy być pewni, że mamy do czynienia z awangardą współczesnego teatru. A jednocześnie z oddali kłania się nam romski błazen, którego odwaga w mówieniu niewygodnych prawd ubranych w błazeńskie gagi przetrwała w DNA ich twórczości. Na koniec przytoczę fragment monologu Horvatha na temat rasizmu, który najlepiej scharakteryzuje ten styl:
Bravo Meine Damen und Herren,
Mesdames et Messieurs
Bravo Meine Damen und Herren, Mesdames et Messieurs, Ladies and Gentlemen
Vilkommen, Benvenuto, Welcome
Friends, étranger, stranger
Cześć obcy
To pewnie nieprzyjemnie uczucie – być obcym? Co jest największym problemem ludzkiej egzystencji? (…) Co sprawia, że jest się mężczyzną, kobietą Kleider machen leute [szata czyni człowieka – M.W.] Kleider machen leute Kleider machen leute Ubranie. Jeśli pragniesz akceptacji, ubieraj się jak ci, których akceptacji pragniesz.
Gdy wracałem wczoraj do domu, miałem przygodę na stacji metra. Schodziłem na dół, a tam trwała właśnie duża bójka niebieskich stworzeń z zielonymi. Pomyślałem, że to starcie Awatarów z Obcymi, choć w rzeczywistości były to drużyny piłkarskie Herta BSC i Werder Bremen. Przestraszyłem się nie na żarty, że mnie stłuką, ale na szczęście miałem na sobie wystarczająco dużo koloru niebieskiego, więc mogłem uchodzić za zwolennika miejscowej drużyny. Byłem częścią większości, po stronie zwycięzców!
Panie i panowie czy kiedykolwiek marzyliście o tym, żeby zmienić się w ciągu sekundy? Czy kiedykolwiek chcieliście w mgnieniu oka dopasować się do otoczenia? Pozwólcie więc, że przedstawię wam niezwykłego człowieka, który bez najmniejszego wysiłku potrafi przemienić się w kogoś najzupełniej zwykłego.
Brawa dla jedynego w swoim rodzaju Seniora Chameleona, Człowieka Kameleona, który potrafi zmieniać kolor skóry. Wielkie brawa dla Człowieka Kameleona! Bravo (brawa)
Czy widzicie, że jest niewidzialny? Nie, to nadal ja. (…)
No zmieniaj się, zmieniaj jak zawsze, zmieniaj się! Proszę, błagam cię, zmień się!Czy zechciałabyś się, proszę, zmienić? Raz-dwa-trzy zmieniaj się! Zmieniaj! Zmieniaj! Zmieniaj!
Proza
„Cyganie” i „Cyganki” goszczą na kartach powieści niemal od jej narodzin we współczesnej formie: w Polsce od sentymentalnej „Malwiny, czyli domyślności serca” Marii Wirtemberskiej czy łotrzykowskiego „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Jana Potockiego. Jednak nawet w arcydziełach literackich światowego kanonu, takich jak „Sto lat samotności” Gabriela Garcíi Márqueza czy „Orlando” Virginii Woolf postaci Romów są sztampowe. Bardzo rzadko pisarzom udaje się przekraczać stereotypy. Jako wyjątek można wskazać ciekawe, z punktu widzenia faktograficznego książki Jana Yoorsa („Cyganie” – polskie wydanie 1967; „Przeprawa” – 1978), oraz wychodzące poza schemat a świetne literacko: „Droga do piekła” i „Nie jestem Miriam” (wyd. pol. 2015) Majgull Axelsson – o prześladowaniach szwedzkich Tarttare po II wojnie światowej; „Razza di zingaro” Dario Fo – inspirowana postacią Johanna Rukelego Trollmanna; teksty Elfriede Jelinek. W 1995 roku czterej mężczyźni: Peter Sarközi (25 lat), Josef Simon (40 lat), Karl Horvath (22 lata) i Erwin Horvath (19 lat) koło swoich domostw w austriackim Oberwart znaleźli tabliczkę z napisem: „Romowie do Indii”. Chcąc ją usunąć uruchomili zapalnik i wszyscy zginęli na miejscu od wybuchu bomby. Mimo działania w tamtym czasie Bauwarskiej Armii Wyzwolenia, która dokonała wielu zamachów na imigrantów, oraz innych austriackich organizacji nacjonalistycznych winą próbowano obarczyć ofiary. Sytuację w mediach oraz dyskursie politycznym przedstawiano jako wewnętrzne porachunki romskich kryminalistów. Elfriede Jelinek napisała pod wpływem tego wydarzenia sztukę „Stecken, Stab und Slangi” [kij, laska, drąg], w której ukazuje zamach na Romów jako kontynuację nazistowskiego ludobójstwa[32]. Noblistka dopisała też bardzo interesujące posłowie do tomiku poezji Iliji Jovanovićsa „Mein Nest in deinem Haar = Muro kujbo ande ćire bal” [Moje gniazdo w twoich włosach]. Niestety te wyjątki jedynie potwierdzają regułę. Stąd też wypada mi się podpisać pod słowami romskiej pisarki Jessiki Reidy: „Często spotykam dorosłe kobiety i dorosłych mężczyzn, którzy są zszokowani, że „Cyganie” to nie wymyślone stworzenia typu syrena i jednorożec”[33] – tak dalece wzorce literackie przedstawiania „Cyganów_Cyganek” odbiegają od romskiego doświadczenia. Dlatego właśnie w pierwszym rzędzie osoby zainteresowane romską kulturą, powinny czytać romską literaturę. Zważywszy, że często ma ona charakter autobiograficzny, na jej podstawie można zrekonstruować sobie np. romską historię w poszczególnych państwach. W tej części tekstu omówię literaturę Romów w układzie chronologicznym a szerzej napiszę jedynie o książkach, które wyszły w polskim tłumaczeniu.
Początki literatury romskiej sięgają pierwszych dziesięcioleci XX wieku. Wczesne publikacje miały miejsce głównie w byłym Związku Radzieckim, książki pisali m.in.: Ivan Rom-Lebedev (1903-1989), Nikolai Pankov (1895-1959), Nina Dudarova, Maxim Besljudsko (1901-1989), Alexander Germano (1893-1955), Olga Pankova (1911-1983) a później Nikola Satkievič i Vano Chrustalo. Pierwszym szerzej docenianym autorem był Matéo Maximoff (1917-1999). Urodził się w Barcelonie, po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii z rodziną przeniósł się do Francji. W czasie II wojny światowej po zajęciu Francji przez III Rzeszę wraz z rodziną został aresztowany. Napisał jedenaście powieści, które zostały przetłumaczone na czternaście języków. Pierwszą powieść „Niedźwiednicy” napisał w 1938 roku. W 1961 roku został pastorem ewangelickim. W 1985 r. został odznaczony przez Jacquesa Chiraca tytułem Kawalera Orderu Sztuki i Literatury, za całokształt twórczości.
Biografia Maximoffa przypomina nieco fabułę książki „Romanino” Sandry Jayat: główna historia rozgrywa się we Francji podczas okupacji i jest przeplatana wspomnieniami głównego bohatera z hiszpańskiej wojny domowej. Sandra Jayat urodziła się w 1939 roku, między granicą włoską i francuską (niektóre źródła podają jako jej miejsce urodzenia: Allier). W wieku 15 lat, uciekła z romskiej rodziny, by uniknąć tradycyjnego wczesnego zamążpójścia. W 1961 r. wydała tomik wierszy „Manouche Herbs”[zioła Manuszy] ilustrowany przez Jeana Cocteau. W 1972 roku wydała płytę (artystka czytała na niej swoje wiersze do kompozycji Django Reinhardta). W latach 80. jej pierwsza autobiograficzna powieść „La longue route d’une zingarina” (wydana w 1978 roku) została lekturą obowiązkową we francuskich szkołach. W rezultacie książka osiągnęła wyjątkowe wyniki sprzedaży, co sprawiło, że Sandra Jayat stała się prominentną celebrytką we Francji. Na początku lat 70. zaczęła też wystawiać w galeriach Ades i Castiglione w Paryżu. W 1983 r. brała udział w Biennale Sztuk Pięknych Grand Palais. Jej retrospektywna wystawa miała premierą w 1991 roku Muzeum Sztuki Sakralnej w Wenecji; następnie była pokazywana w Museum of Modern Art w Pekinie, Jacob Jarvis Centre w Nowym Jorku, Museum of Art Herzliya w Izraelu oraz w Paryżu: w Galerii Carrousel du Louvre, Furstenberg Gallery, Art’and Miss Gallery, Madeleine Church i Bourdelle Museum. Jej obrazy znajdują się na stałej wystawie w galerii BernArt w Antwerpii. Została odznaczona Legią Honorową[34].
Inne teksty pisane we Francji wykazują cechy skłaniające się ku kronikom rodzinnym, głównym tematem jest życie koczownicze w jego realnych (historycznych) wymiarach: „Où vas-tu manouches” Josepha Doerra (1982); Licka Dubois „Scènes de la vie manouche. Sur les route de Provence avec les Sinti piémontais 1935-45” (1998), „Il était une fois les bohémiens 1945-2000” (2003), „Enfances tsiganes. Merles des bois, merles des parcs” (2007).
Warto przypomnieć też sylwetkę Katariny Taikon (Katharina Maria Taikon, Katarina Taikon-Langhammer, 1932-1995), nie bez powodu nazywanej szwedzkim Martinem Lutherem Kingiem, była bowiem wybitną aktywistką i liderką ruchu na rzecz praw obywatelskich Romów w Szwecji. Jej pierwszą książką była autobiograficzna „Zigenerska” (1963). Zdając sobie sprawę, że stereotypy wśród większości społeczeństwa nie mogą się zmienić bez zwrócenia się do młodszych odbiorców, Taikon postanowiła pisać książki dla dzieci (w dużej mierze na podstawie własnych doświadczeń jako romskiego dziecka, które spędziło dzieciństwo w sierocińcu). Efektem tej decyzji była bardzo popularna i odnosząca sukcesy seria „Katitzi”. Na jej podstawie w 1979 roku powstał popularny w Skandynawii serial.
Menyhért Lakatos, ur. 11.4.1926 w Vésztő, zm. 21.8.2007 w Budapeszcie, był węgierskim pisarzem o romskich korzeniach. Uczył się w horthystowskich Węgrzech i ukończył Uniwersytet Techniczny, mimo uprzedzeń i powszechnej praktyki ukracania ambicji szkolnych Romów. W 1976 i 1993 roku otrzymał Nagrodę im. Attili Jozefa. Od 1988 roku był prezesem Węgierskiego Stowarzyszenia Kultury Romskiej [Magyarországi Cigányok Kulturális Szövetsége]. Obecnie jedna ze szkół znajdujących się w Budapeszcie nosi jego imię. „Krajobraz widziany przez dym” (polskie wydanie 1979) to książka autobiograficzna, Bildungsroman, opowiadająca o trudach dorastania w romskim przyczółku przy biednej węgierskiej wsi, w latach trzydziestych. Norbert Mappes-Niediek autor książki „Biedni Romowie, źli Cyganie. Stereotypy i rzeczywistość” napisał, że bez sceny kradzieży trucheł świń zdechłych na pomór z tej książki, w ogóle nie możemy zrozumieć zjawiska romskiej biedy. Lakatos dojmująco opisuje narastające przejawy przedwojennego antycyganizm i wysiłki romskiego chłopca, który pragnie udowodnić, cytując autora, że też „jest ludzkim dzieckiem”. Pogarszające się warunki i politykę wobec Romów trudno dostrzec z pozycji nędznej osady lepianek, do mieszkańców której od dawna strzelano z wiatrówek, i w której dominującym zajęciem jest walka z głodem. Zagłada przychodzi po cichu. Bez zapowiedzi. Chyba, że uznać za nią odwieczne romsko-węgierskie stosunki. Powieść kończy się sceną transportu do obozu koncentracyjnego.
(…) przynajmniej nie będą nas zewsząd przepędzać i wyganiać. Kto wie, jak długo jeszcze wytrzymalibyśmy tyle bicia i taki głód. Ale nasz dobry Bóg zlitował się nad nami, liżę jego świętą, dobrą, czerwoną krew! – mówiły matki i z wdzięcznością przytulały do wyschniętych piersi swoje śpiące maleństwa.
Turkot pociągu znowu przeniósł wszystkich w świat marzeń wypełnionych szczęściem i nadzieją. Za okienkami osnutymi pajęczyną kolczastego drutu przesuwały się nieznane krajobrazy. Uśmiechnięci wpatrywaliśmy się w fontanny iskier tryskających z zasapanej lokomotywy, co jakiś czas opróżnialiśmy wypełnione uryną wiadra, by swym duszącym smrodem nie podcinała skrzydeł naszej daleko i wysoko szybującej wyobraźni[35].
Także pochodzący z Węgier József Holdosi (1951-2005) tematem uczynił „pogranicze romsko-węgierskie”, które jest wszędzie i nigdzie. Pisarz wcześnie stracił ojca, wychowywała go matka, czytać umiał przed pójściem do szkoły, w czwartej klasie pisywał bajki, w gimnazjum wiersze. Po ukończeniu studiów zamieszkał w Szombathely, gdzie podjął pracę nauczyciela historii i języka węgierskiego w szkole średniej. Debiutował w 1978 roku powieścią „Królewskie węże” (wyd. pol. 1989). Ta trzypokoleniowa saga rodziny Kánya utrzymana jest w konwencji realizmu magicznego. W ten sposób: most, palisada i studnia zamieniają się w alegoryczną Trójcę Świętą i stają się newralgicznymi punktami między wsią a „ulicą cygańską”, między tym światem a zaświatami, między Romami a chłopami. Powieść tłumaczona na wiele języków, wszędzie była wysoko oceniana przez krytyków. Obaj, pochodzący z Węgier pisarze mają bogaty dorobek, ale tylko te dwie powieści zostały przełożone na polski.
Co ciekawe „wężowy motyw” powraca także w prozie Joaquína Albaicína (ur. 1965) r., najbardziej znanego współczesnego pisarza romskiego piszącego po hiszpańsku, hiszpańskiego dziennikarza i członka założyciel Międzynarodowego Stowarzyszenia Pisarzy Romskich. Albaicín pochodzi ze znanej artystycznej rodziny: jego matka i cioteczna babka były sławnymi tancerkami flamenco, a dziadek słynnym torero. W swoich ezoterycznych pracach narracyjnych Albaicín zajmuje się mitologią i tradycyjną kulturą romską. Podczas gdy historia pochodzenia Romów do dziś pozostaje kontrowersyjna w badaniach etnologicznych, Albaicín prowadzi fikcyjne badania tej historii w wielu swoich pracach – włączając różne mity założycielskie, takie jak w „Gitanos en el ruedo: el Indostán en el Toreo” (1993), „La serpiente terrenal” (1993), „En pos del sol. Los gitanos en la history, el mito a la leyenda” (1997) oraz w zbiorze opowiadań zatytułowanym „La Estrella de Plata” (2000). Powieść Joaquína Albaicína „La serpiente terrenal. Un vodevil de hoy” [Ziemny wąż. Dzisiejszy wodewil] skupia się na enigmatycznym micie założycielskim Romów, w którym elementy wszystkich religii świata łączą się w jedną ramę narracyjną. Jest to historia gitarzysty flamenco Pepe z Madrytu, który musi zwyciężyć siły zła w epoce walki i rozkładu („Kali Yuga”).
Po wojnie dominującym tematem podejmowanym przez romskie pisarki i pisarzy stała się Zagłada Romów, ponieważ była aktywnie wymazywana z historii i pogrążona w społecznej niepamięci do przełomu lat 80./90. Za dokumentowanie skutków Holokaustu dla społeczności romskiej została odznaczona medalem Chatama Sofera z rąk Pavola Mestana, dyrektora Muzeum Kultury Żydowskiej w Bratysławie. Wspominana już jako poetka Ceija Stojka opublikowała autobiografię po raz pierwszy w 1988 pod tytułem „Wir leben im Verborgenen. Erinnerungen einer Rom-Zigeunerin”[Żyjemy w odosobnieniu. Wspomnienia Romki-Cyganki]. Była to jedna z pierwszych książek opisujących Zagładę Romów, napisana z perspektywy świadka tamtych wydarzeń i uświadamiająca zachodnioeuropejskiej opinii publicznej, czego doświadczali Romowie w czasie nazistowskich prześladowań. W 1989 roku, w wieku 56 lat Stojka zaczęła malować, aby przypomnieć sobie i upamiętnić swoje doświadczanie Zagłady. W 1992 roku opublikowała kolejną autobiografię zatytułowaną „Reisende auf dieser Welt”[Wędrowcy tego świata]. W 1999 Karin Berger nakręciła jej filmowy portret Cejia Stojka – Portrait Einer Romni [Cejia Stojka – portret Romki]. Stojka była niezwykle aktywna twórczo – wydawała także tomiki wierszy, nagrała album muzyczny (akompaniował jej syn). Obecnie prace Stojki są prezentowane w wielu znaczących miejscach np. w 2018 roku w paryskim La Maison Rouge.
Wiele książek to świadectwa obozowe, zagładowe, wojenne. Otto Rosenberg, ur. 1927 w Draugupönen w ówczesnych Prusach Wschodnich, zm. 2001 w Berlinie, był działaczem romskich organizacji. W czasie II wojny światowej przeszedł KL Berlin-Marzahn (badania Roberta Rittera i Evy Justin), KL Auschwitz (tam został mu wytatuowany numer Z 6084), KL Buchenwald, KL Dora i KL Bergen-Belsen. Znaczna część jego rodziny została zamordowana: ojciec, babcia i dziesięcioro rodzeństwa. Po wojnie zasiadał w kierownictwie Centralnej Rady Niemieckich Sinto i Romów, był także pierwszym przewodniczącym Deutsche Sinti und Roma, Landesverband Berlin-Brandenburg m.in. nagłośnił sprawę statystów romskich w filmie Leni Riefenstahl Tiefland „wypożyczonych” przez reżyserkę z obozów koncentracyjnych w Berlinie i Salzburgu. Na fotografiach z planu filmowego rozpoznał swojego wuja Balthasara Kretzmera, który został po ukończeniu zdjęć deportowany do Auschwitz i tam zginął. Otto Rosenberg przede wszystkim walczył o uwidzialnienie KL Berlin-Marzahn w historii zagład II wojny światowej oraz o rekompensaty dla ocalałych z tego obozu jako ofiar narodowego socjalizmu. Wysiłki te zakończyły się sukcesem w 1987 roku. W 1998 r. Otrzymał Federalny Krzyż Zasługi I Klasy. W 2007 w historycznym miejscu KL Berlin-Marzahn jego imieniem nazwano ulicę i plac. Pracę nad uwidzialnieniem Zagłady Romów kontynuowała córka Rosenberga Petra, która w 2011 roku doprowadziła do utworzenia wystawy stałej Zwangslager Berlin-Marzahn. „Palące szkło”[polskie wydanie 2010] to książka wspomnieniowa Otto Rosenberga i świadectwo ocalonego. Po pobycie w obozie pisze:
Tak sobie myślę, że gdyby lekarze wiedzieli wtedy tak dużo o pobieraniu organów jak dzisiaj, nikogo z nas nie zamęczono by pracą na śmierć. Przeciwnie. Powiedziano by nam: nie chcemy was, ale wszyscy zostaniecie internowani. Mielibyśmy cudowne życie, wspaniale byśmy jedli i pili, uprawialibyśmy sporty, mielibyśmy rozrywki. Powiedziano by: zadbamy o wasze życie wewnętrzne, o waszą duszę, ale w każdej chwili możemy po was sięgnąć. Kiedy chcemy. Żeby – jeśli będzie potrzebny jakiś organ – mogli powiedzieć: no, to jutro kolej na tego. Wtedy mieliby faktycznie nieograniczony dostęp do towaru, który nigdy by się nie kończył, masa zadbanych i przebadanych ludzi, pod stałą opieką lekarską, każdą grupę krwi, ludzi o których byłoby wiadomo, że ich serce przyda się temu czy innemu. Byłby to jeden z najlepszych banków mięsa na świecie[36].
Niemiecki bestseller oparty na spisanych przez reporterkę Anję Tuckermann przeżyciach Hermanna Höllenreinera wyszedł w Polsce w 2014 roku. Tytułowy bohater, 11-letni niemiecki Sinto, po koszmarze obozów w Auschwitz, Ravensbrück, Sachsenhausen i „marszu śmierci” trafia wiosną 1945 roku do Francji. By przetrwać musi symbolicznie zabić siebie: przestaje mówić w języku niemieckim (bo to język wroga), wymazuje też romską tożsamość (bo ta zawsze i w każdych okolicznościach przynosiła brak akceptacji) oraz traci jedyną pamiątkę, z którą przeszedł przez obozowe piekło – zdjęcie ojca w mundurze Wermachtu (dawniej miało ratować – teraz może pogrążyć).
Jakby czegoś od ciebie chcieli żołnierze albo SS zawsze pokazuj to zdjęcie żeby Niemiec widział że byłem w wojsku żeby widzieli że jesteś Niemcem i cię nie zamordowali (…) esesmani wywołują numery wystąp!… występuje wujek Sepp wujek Konrad wujek Thomas mój tata… wielu innych Sinto… znów muszą iść na wojnę… tata odwraca się do mnie… i wybiega… wybiega z szeregu… robi mi się gorąco żeby go nie zastrzelili… podbiega do mnie… obejmuje bardzo mocno… do widzenia (…)
Chłopiec podniósł się z trudem, wyciągnął portfel z wewnętrznej kieszeni, wyjął zdjęcie i pokazał. Na zdjęciu był profil mężczyzny w niemieckim mundurze i stalowym hełmie sięgającym brwi. – To jest mój ojciec, Jestem Niemcem. (…)
– Musisz je zniszczyć – powtarzał mężczyzna. (…)Zmrużonymi oczami patrzał na zdjęcie, trzymał je obiema rękami, jedna ręka na głowie, druga na brzuchu ojca. (…) Mano przycisnął zdjęcie do piersi. Widząc, że chłopiec nie potrafi zniszczyć zdjęcia, mężczyzna wyciągnął po nie rękę, zabrał mu je i podarł na strzępy. Mano wzdrygnął się jakby to jego rozrywano. Dowód, że tata był w wojsku, adres rodzinnego domu: Sammtstarße, Monachium – ten człowiek wszystko podarł. Zostały strzępy, powoli sfruwające na drogę. (…) Mano (…) obejrzał się, patrzył jak ludzie depczą po strzępach zdjęcia[37].
Jedyne, czego pozbyć się nie może, to poobozowa trauma i wynikające stąd reakcje, które przerażają francuskich opiekunów. W końcu samotne dziecko trafia do domu dziecka i szpitala psychiatrycznego, powidoku obozu koncentracyjnego, gdzie każdy dzień pogarsza jego stan. Odmienny obraz znajdziemy w innej reportażowej książce tej samej autorki, opartej o przeżycia Hugo Höllenreinera: Think nicht, wir bleiben here!. W świadectwie kuzyna poprzednio wspomnianego bohatera nie znajdziemy krzty optymizmu; opisuje on również doświadczenia medyczne (obaj chłopcy byli ofiarami eksperymentów dra Mengele), które Mano pomija. To napięcie pomiędzy dwoma świadectwami pokazuje dynamikę oral history: jakie wspomnienia zostają wybrane, a jakie wypierane. Widzimy, jak konstruowana jest prywatna historia tworzona przez ocalonych, w zależności od przybranej perspektywy: ofiary, którą pozostaje się na zawsze, czy tego, który przetrwał mimo wszystko[38].
Edward Dębicki (Edward Krzyżanowski) urodził się w 1935 roku w Kałuszu, od 1953 roku mieszka w Gorzowie Wielkopolskim. Poeta, pisarz, kompozytor, muzyk. Ukończył Państwową Szkołę Muzyczną I i II stopnia (1953). W 1955 roku założył zespół Kham, który po kilku miesiącach przemianował na Terno. Autor widowisk muzycznych i scenariuszy filmowych. Komponował m.in. dla: Randii, Edyty Geppert, Anny German i Sławy Przybylskiej. Organizator Międzynarodowych Spotkań Romane Dyvesa. W 1986 roku odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. W 1993 roku wydał tomik poezji „Pod gołym niebem”. W 2012 roku otrzymał Złoty Medal Zasłużony dla Kultury Gloria Artis. W 2016 roku został uhonorowany tytułem Świadka Historii, przyznawaną przez IPN osobom, które w sposób szczególny przyczyniają się do upamiętniania i popularyzacji najnowszej historii Polski. O jego życiu i twórczości powstał godzinny film dokumentalny pt. „Choć raz zobacz, jak się kręcą tylne koła wozu. Edward Dębicki”, zrealizowany przez Piotra Wójcika (2013). W 2004 roku Dębicki wydał książkę „Ptak umarłych”. Urodzony na wschodnich kresach w taborze, jako kilkuletnie dziecko autor widział grozę II wojny światowej, ze swoją rodziną przeżył – szeroko opisywane w książce – biedę, głód i prześladowania. Romowie na Wołyniu mogli stać się celem dla wszystkich: Niemców, Ukraińców, Polaków, Rosjan a z drugiej strony wchodzą w nieoczekiwane koalicje by przetrwać. Jeden z ostatnich fragmentów powieści opowiada o przygodzie gromadki dzieci, które przez kilka lat z krewnymi ukrywały się w lasach przymierając głodem. Tuż przed repatriacją i wyjazdem z Wołynia wybierają się do miasta, by zażyć odrobiny „normalności”.
Kiedy byliśmy już prawie gotowi do wyjazdu, ja, [i inne dzieci], wybraliśmy się do Lwowa na bazar. Chodziliśmy od stoiska do stoiska oglądając wszystko. Jakiejś przekupce wydaliśmy się podejrzani (…), zaczęła krzyczeć, że jesteśmy złodziejami i przyszliśmy okradać jej stragan. Natychmiast zjawiła się milicja i nie pytając o nic zabrała na komisariat. (…) – To Cyganie, chcieli coś ukraść na bazarze. (…) Dziewczyny zaczęły płakać. Komendant przyglądał się nam, a po chwili zapytał czy umiemy śpiewać i tańczyć. (…) Po tym występie wypuścili nas. Gdy wróciliśmy do namiotów, to od rodziców też dostaliśmy burę za to, że chodzimy sami do tak dużego miasta[39].
Ta scena jest zaledwie przedsmakiem kłopotów i represji jakie na Romów spadły po II wojnie światowej. W 2012 roku ukazała się jego kolejna książka „Wczorajszy ogień”, która opowiada o tym okresie[40].
Dobrze opisanym przypadkiem organizacji wprowadzającej restrykcje wobec ludności romskiej jest szwajcarska Fundacja Pro Juventute i jej akcja Kinder der Landstraße [Dzieci ulicy], której działalność znamy dzięki pisarce Marielli Mehr – Jeniszka ze Szwajcarii (1947). Przez wiele lat była ona ofiarą nieludzkich praktyk – miała lekarskie orzeczenie debilizmu, była gwałcona w placówkach resocjalizacyjnych, poddawano ją elektrowstrząsom i eksperymentalnym procedurom medycznym, odebrano jej urodzone poza ośrodkiem dziecko oraz później ją wysterylizowano by nie mogła mieć następnego. „Reedukacja” dzieci romskich prowadzona była przez Pro Juventute przez odbieranie ich rodzinom, przetrzymywanie w zakładach zamkniętych i poddawanie eksperymentalnym terapiom medycznym. Proceder ten rozpoczęto w 1924 roku na fali popularności myśli eugenicznej, idei higieny rasowej, tezy o Romach jako urodzonych przestępcach i włóczęgach oraz w ścisłym związku z ideologią narodowosocjalistyczną. Działalność ta trwała nieprzerwanie do roku 1973 – w tym od 1924 do 1959 pod kierownictwem tej samej osoby: Alfreda Siegfrieda. Odpowiedzialni za wynaradawianie i prześladowanie Jeniszy nigdy nie ponieśli kary, Fundacja Pro Juventute działa do dziś. Ten przykład świetnie ilustruje ciągłość pewnych praktyk wobec Romów, które nie uległy zmianie w powojennym ładzie Europy. Zostały zapoczątkowane przed wybuchem wojny; sterylizacje m.in. Romów i osadzanie dzieci w zakładach dla upośledzonych było elementem programu Lebensunwertes Leben [życia niegodnego życia] i praktyki takie utrzymały się w niektórych krajach także po wojnie. Debiutancka powieść Mehr z 1981 roku „Steinzeit” [Wiek kamienia], poświęcona tej tematyce z osobistej perspektywy, spotkała się z dużym uznaniem. W Polsce wyszła jej inna świetna powieść „Oskarżona” (2011), historia morderczyni i podpalaczki Kari Selb, o której Angelika Kuźniak napisała: „Mehr dotyka piórem jak żyletką. Prawie po każdym zdaniu zostaje blizna”. W 1998, pisarka ma na koncie 14 powieści i jej twórczość została nagrodzona doktoratem honoris causa Uniwersytetu w Bazylei. Zamiast laudacji Mehr odczytuje wstrząsający fragment dokumentacji medycznej Fundacji Pro Juventute na swój temat: „niezrównoważona, zadufana, moralnie niedorozwinięta psychopatka, bez charakteru, o neurotycznych skłonnościach, z zawyżonym poczuciem własnej wartości, czego dowodzi jej pragnienie zostania pisarką. Jest dziedzicznie obciążona. Należy do czwartego pokolenia rodziny włóczęgów. Nie można wykluczyć skierowania jej na stałe do kliniki psychiatrycznej”.
Inną piszącą Jeniszką jest Simone Schönett, która urodziła się w Villach w Austrii w 1972 roku. Napisała ona pięć powieści, z których dwie – „Im Moos” (2002) i „re: mondo” (2010) – mają bohaterów z rodzin austriackich Jeniszy. Wspólnie z Haraldem Schwingerem współtworzyła prace dla teatru, współtworzyła kolektyw artystyczny WORT-WERK i współpublikowała fine – Magazin zur Kultur der Endlichkeit. Jest współzałożycielką Yenish Cultural Association w Austrii i członkiem międzynarodowej organizacji Jenish Schäft qwant.
Orientacja homoseksualna jest przez romskie społeczności tabuizowana od stuleci. W pełnym świetle problem ten postawiła dopiero przełomowa książka „Cygański chłopiec. Byłem obcy wśród swoich”Mikey’a Walsha wydana w 2009 roku (polskie wydanie z 2011). Choć pod pseudonimem, Mikey Walsh jest aktywistą ruchu LBGT. Znamy jego wizerunek – np. wypowiedź o doświadczeniu coming outu[41]. Opowieść o molestowanym przez wuja chłopcu, którego ojciec wychowuje na boksera-macho pokazuje, czym się kończy konieczność ukrywania orientacji i jakie może mieć reperkusje.
Jeśli naprawdę chcesz doprowadzić Cygana do furii i sprowokować prawdziwą bójkę – nazwij go gejem. W świecie gadziów [także] to określenie używane jest często jako wyzwisko. Ale dla cygańskich mężczyzn, którzy chlubią się tym, że są stuprocentowymi macho, nie ma większej obelgi[42].
Niemniej obecnie, Romowie coraz częściej i głośniej mówią o krzyżowej dyskryminacji osób LBGTQIA+ o romskich korzeniach. Powstają też organizacje, które wspierają nieheteronormatywnych Romów. Nadal jednak jest to niezwykle trudny problem dla wielu osób oraz nader ściśle powiązany z problematyką widzialności. Badania nad tą kwestią podjął Daniel Baker, który pisze: „odnoszą się do historycznych skojarzeń łączących Cyganów z kamuflażem i manipulacją tożsamością, a także podkreślają niejednoznaczność i pomieszanie w sposobie patrzenia na Romów. Uważam, że społeczności cygańskie zinternalizowały z czasem tę niepewność, co doprowadziło do wyraźnego przesunięcia między tożsamością a postrzeganiem siebie – co z kolei sprawiło, że Cyganom trudno w pełni postrzegać samych siebie jako część świata i, co za tym idzie, domagać się w nim własnej przestrzeni. To przesunięcie powoduje niezdolność cygańskich gejów do wytworzenia wyraźnego obrazu samych siebie – zarówno jako Cyganów w nie-cygańskim świecie, a także jako gejów w cygańskim świecie – to tożsamość podwójnie przesłonięta, niewidzialna z żadnej perspektywy. Każdy z nas posiada liczne tożsamości i posługuje się zewnętrznymi punktami odniesienia, by porównywać, odróżniać i odzwierciedlać poszczególne aspekty siebie. Niewidzialność Cyganów w społeczeństwie wraz z niewidzialnością gejów w świecie Cyganów oznacza, że cygańskim gejom brakuje kluczowych punktów odniesienia; ich brak wzmacnia niewidzialność Cyganów-gejów wobec samych siebie i wobec innych”[43]. Ta niezwykle ważna pozycja w romologicznej biblioteczce doczekała się ekranizacji m.in. z Benedictem Cumberbatchem (BBC Films), długo była na liście angielskich bestsellerów (podobnie jak jej, już niewydana w Polsce, kontynuacja: „Gypsy Boy: On the Run” 2011).
Poza, omówioną wyżej, prozą o charakterze intymistycznym, poświęconą w dużej mierze trudnej historii Romów i społecznym napięciom między romskim i nie-romskim światem, autorzy romscy sięgają po wszelkie możliwe gatunki i formy. Edward Grafo Głowacki z Kowalewa Pomorskiego pod Toruniem w 1995 roku wydaje „Cygańską miłość’, która z powodzeniem mogłaby mieścić się w serii popularnych wówczas romansów spod znaku Herlequina. Kimba Lumberg z Finlandii tworzy komiksy i powieści graficzne. Caren Gussoff to rumuńsko-amerykańska pisarka science-fiction i fantasy, autorka książek i zbioru opowiadań „The Wave and Other Stories”. Równolegle powstaje bogata literatura dla dzieci i młodzieży (w Polsce np. Jana Mirgi). Jessica Reidy z Nowego Jorku – aktywistka i animatorka życia literackiego – pisuje reportaże i inne formy literatury faktu. Niestety nowsze pozycje nie zostały dotąd przetłumaczone na polski. Dlatego wymienię jeszcze tylko jedną, którą uważam za najciekawszą pozycję z omawianego obszaru napisaną w ostatnim okresie (2018): „The Stopping Places. A Journey Through Gypsy Britain”Damiana Le Basa Juniora (ur. 1985). Podejmuje ona złożoną problematykę tożsamości halfie. Jest to książka pod każdym względem znakomita.Nie dziwi dedykacja książki dla Damiana Le Basa. Junior jest synem dwójki wybitnych artystów wizualnych: Delaine i Damiana Le Basów. Ogromna pośmiertna retrospektywna wystawa Damiana Le Bas Gypsyland (Maxim Gorki Theater) prezentowała obiekty, szkicowniki i materiały archiwalne ze studia artysty oraz wybór prac wykonanych we współpracy z artystą Gabim Jimenezem i Delaine Le Bas. Idea Gypsylandu Damiana Le Bas opierała się na tym, że choć Romowie nie mają i prawie nigdy nie mieli roszczeń terytorialnych, to jednak ziemia Europy od kilkuset lat jest ziemią Romów – tą, gdzie przychodzą na świat, żyją, wnoszą różne wartości i również mają wpływ na jej historię. Zatem Gypsyland istnieje raczej jako przestrzeń polityczna czy „wspólnota wyobrażona” lub jako nowa kartografia „trzeciej przestrzeni”, która pozostaje autonomiczna i daje nowe możliwości negocjacji znaczeń i reprezentacji (re-mapping). Huub van Baar analizując prezentowane w Berlinie dzieło artysty Frontier De Luxe z 2016 roku, mające postać tym razem globusa a nie mapy, przywołał scenę z filmu Charliego Chaplina Dyktator z 1940 roku, kiedy to Chaplin bawi się globusem. Początkowo, w scenariuszu Hynkel miał się bawić tylko mapą – obcinać ją nożyczkami wedle swojego upodobania. Również Damian Le Bas kwestionował podziały przestrzenne, w które wpisane zostały relacje władzy. Do jego działań pasuje idea międzyprzestrzeni (entre-deux, in-between) lub marginesu, o której bell hooks pisze następująco: „Żyjąc w ten sposób – na krańcach społeczności – wykształciliśmy specyficzny sposób widzenia rzeczywistości. Patrzyliśmy zarazem z zewnątrz do środka i ze środka na zewnątrz. Skupialiśmy swoją uwagę na centrum, jak i na marginesie. Rozumieliśmy obie te przestrzenie. Ten sposób widzenia przypominał nam o istnieniu świata jako całości, organizmu złożonego zarazem z centrum i z marginesu. Nasze przetrwanie zależało od nieustannego zachowywania świadomości tego podziału w przestrzeni publicznej, i od nieustannego potwierdzania w sferze prywatnej, że jesteśmy niezbędną, żywą częścią tej całości. To poczucie całości, odciśnięte w naszej świadomości przez strukturę codziennego życia, dało nam alternatywne spojrzenie na świat; formę widzenia nieznaną większości naszych opresorów, która była dla nas podporą, wzmacniała nas i pomagała w walce z biedą i zwątpieniem, umacniała nasze poczucie tożsamości i solidarności”. Motywy z prac Damiana Le Basa tworzyły scenografię spektaklu Roma Armee.
Chociaż Le Bas wychował się, jak sugeruje, w „romskiej sferze psychologicznej”; ten mentalny „Cygan”, ma zarówno cygańską, jak i niecygańską krew, a więc nie jest „prawdziwym” Romem. Obawia się, że jego romska tożsamość została jeszcze bardziej zagrożona przez naukę w Christ’s Hospital i na Uniwersytecie Oksfordzkim, że oddalił się nieco zbyt daleko od swoich korzeni. Postanawia więc wyruszyć w podróż po dawnych romskich szlakach i zamieszkuje w furgonetce Ford Transit. Rusza w drogę posługując się mapą zrekonstruowaną na podstawie opowieści prababki Nan, zasłyszanych przez niego w dzieciństwie. Ale już Nan 70 z 90 lat przemieszkała „pod dachem”. Podróżując Damian Le Basa Junior odczuwa zwykły dyskomfort związany z fatalnymi warunkami bytowymi. Ma też poczucie irracjonalności próby wejścia „w buty” swoich antenatów. Czuje się ‘dinlo’ ogłupiały i głupi jednocześnie. Opisuje swoje niekiedy śmieszne przygody i wplata w nie społeczną historię Romów. Unika romantyzowania przeszłości. Jest to literatura najwyższej próby.
Literatura romska
Znowu, jak w przypadku sztuk wizualnych, mamy do czynienia z kłopotliwym terminem. Czy romska literatura jest pisana po romsku? Zwykle nie. Czy podejmuje „romskie tematy”, czymkolwiek są? Niekoniecznie. Czy wydają ją romskie instytucje? Z całą pewnością nie. Czy romscy artyści określają w jednoznaczny sposób swoją tożsamość etniczną? Nie wszyscy. Przykładem jest tu Damian Le Bas Junior, który czyni z tego nawet temat swojej powieści. W pewnym sensie jest to jednak deklaracja polityczna, która spotyka się zarówno z aprobatą, jak i dezaprobatą samych autorów. Dyskusje o zaletach i wadach posługiwania się tym terminem będą z pewnością przedmiotem przyszłych badań i negocjacji. Ja mogę jedynie szczerze polecać lekturę tekstów literatów romskich, która pozwala przekraczać stereotypowe myślenie o całej społeczności Romów na świecie.
Monika Weychert
[1] H. Arendt, Żyd jako parias: ukryta tradycja, w Pisma żydowskie, tłum. P. Nowak, Biblioteka Kwartalnika Kronos, Warszawa 2012, s. 324-325.
[2] Meet Your Neighbours: Contemporary Roma Art from Europe, red. T. Junghaus, New York 2006, s. 160–163; T. Junghaus, Serge Poliakoff. Abstrakcja liryczna, tłum. M. Kołaczek, „Dialog-Pheniben” 2013, nr 9, s. 70–83.
[3] Nieliczni badacze podejmują się analizy tych wpływów. Węgierskie Muzeum Etnograficzne zorganizowało w Muzeum Galicji wystawę Graj, Cyganie! Muzyka cygańska Od Liszta po Hungaricum, która wskazywała na inspirację „romską skalą” w węgierskiej muzyce.
[4] A. Sobieska, Ach, ten „tiomnyj morok cyganskich piesen…”: O uwiedzionych przez rosyjski romans cygański, „Pamiętnik Literacki” 2012, nr 103(3), s. 143–181; taż, Dzieci Hagar. Literackie wizerunki Romów/Cyganów. Studia imagologiczne, Officyna 21, Warszawa 2015.
[5] Por. M. Weychert, Postać Cygana w kulturze polskiej – mit czy stereotyp?, Toruń 1998 [tekst niepublikowany]; Mróz L., Cyganie – Filistyni – Romowie. Studium dystansu etnicznego, [w:] Tradycje kultury Północnego Mazowsza, Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora, Pułtusk 2006; tenże, O fjlistynach, cyganach alias wałęsach. Z dziejów poznawania Romów w Polsce, „Lud” 78/1995; T. Junghaus, Romska sztuka współczesna – rewolta podporządkowanych, tłum. I. Suchan, w: Romano kher. O romskiej sztuce, tradycji i doświadczeniu, red. M. Weychert, Zachęta, Warszawa 2013.
[6] W. Szymański, Od cyganerii do sztuki post-romskiej i z powrotem, „Studia Romologica” 9/2016, s. 34.
[7] Por. M. Gliński, Jerzy Ficowski, „Demony cudzego strachu”, https://culture.pl/pl/dzielo/jerzy-ficowski- demony-cudzego-strachu, dostęp 9.9.2020. W 1948 roku Jerzy Ficowski (1924-2006), były żołnierz AK, ukrył się w romskim taborze przed służbami bezpieczeństwa. Z Romami spędził dwa lata. Był pierwszym powojennym badaczem kultury Romów. Wydał m.in.: Cyganie polscy (1953), Cyganie na polskich drogach (1965, 1985, 2013), Demony cudzego strachu (1986), Cyganie w Polsce. Dzieje i obyczaje (1986). W latach 50-tych spisał kilka świadectw ocalonych.
[8] W 1950 roku ukazał się wywiad Tuwima z Ficowskim, do którego dołączono cztery wiersze oraz kilka fotografii Papuszy. Oficjalnie zadebiutowała wierszem w „Nowej Kulturze” w 1951. Jednocześnie w miesięczniku „Twórczość” pojawił się biogram poetki wraz z Pieśnią Cyganki.
[9] E. Kledzik, Etnolog i pisarz. O autokreacji w romologicznej spuściźnie Jerzego Ficowskiego, Autobiografia. Literatura. Kultura. Media 1 (2019), 12: 157–178.
[10] L. Bończuk, Papusza, czyli wolność tajemna, Rolland, Gorzów Wielkopolski 1996, s. 16.
[11] J. Przyboś, Papusza i pieśń ludowa, [w:] Papusza, czyli Wielka Tajemnica, red. K. Kamieńska, Gorzowska Oficyna Wydawnicza, Gorzów Wielkopolski 1992, s. 75; Książka pod redakcją Krystyny Kamieńskiej zawiera kilkanaście tekstów różnych autorów poświęconych Papuszy i dzięki temu zbiorowi tekstów bez kłopotów możemy zrekonstruować odbiór twórczości Bronisławy Wajs.
[12] W. Szymborska, Pieśni Papuszy, „Życie Literackie” 19/1956, s. 16.
[13] M. Sobczak, „Czy bajką było to, czy prawdą?”. Próba demitologizacji Bronisławy Wajs (Papuszy), Miejsce i tożsamość. Literatura lubuska w perspektywie poetyki przestrzeni i antropologii, red. M. Mikołajczak, K. Gieba, M. Sobczak, Zielona Góra 2013.
[14] Papusza, Przychodzę do was (1953), tłum. J. Ficowski, [w:] Mistrz Manole i inne przekłady, Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2004, s. 372.
[15] Papusza, Krwawe łzy co za Niemców przeszliśmy na Wołyniu w 1943 i 44 roku, [w:] Papusza, Lesie, ojcze mój, tłum. J. Ficowski, Nisza, Warszawa 2013, s. 70.
[16] J. Karłowicz Izydor Kopernicki, „Wisła” 1891 z. 5 (t. V), s. 1016.
[17] M. Machowska, Literacka twórczość Cyganów/Romów. Stan badań, „Teksty Drugie” 2009, 5, s. 213-219. Trzy pierwsze akapity podrozdziału opracowane zostały na podstawie tego artykułu.
[18] H. von Wlislocki, Aus der inneren Leben der Zigeuner. Ethnologische Mittelungen, Berlin 1892.
[19] R. Djurić, Narodziny literatury, „Rrom p-o Drom” 1992 nr 6, s. 8.
[20] Tenże, Poezje, tłum. M. Cortiade, oprac, Wyd. M. Cortiade, Tarnów 1989.
[21] R. Parys, O poezji Cyganów-Romów w Polsce, „Przegląd Artystyczno-Literacki” 1998 nr 10, 12.
[22] C. Stojka, Auschwitz est mon manteau. Et autres chants tsiganes, Bruno Doucey, Paryż 2018, s. 47. Tłumaczenie własne.
[23] C. Woloch, Tsigan. The Gypsy Poem, Cahuenga Press, Pasadena 2002; taż, Tsigan. The Gypsy Poem (A New Edition), Two Sylvias Press, Kingston 2018; Tłum. polskie Jan Piekło.
[24] https://ro.wikipedia.org/wiki/Lumini%C8%9Ba_Cioab%C4%83, dostęp. 17.07.2021.
[25] https://www.die-andere-bibliothek.de/Originalausgaben/Die-Morgendaemmerung-der-Worte::740.html, dostęp. 17.07.2021.
[26] Mihai Lucas, Roma Slave Jesters. The Origins of Theatre in Wallachia and Moldavia, CC-BY-NC-ND 4.0 International
[27] I. Uberman, Gorki, „Dialog” 7-8.2018, s. 740-741.
[28] Interview mit Sandra Selimovic (Roma Armee im Volkstheater), https://www.youtube.com/watch?v=pAaJvaxIISQ, dostęp. 17.07.2021.
[29] Roma Artists Telling Stories of Resistance, Not Victimhood. Rozmowa Mihaeli Drãgan z Sandrą Selimović, platforma HowlRound, https://howlround.com/roma-artists-telling-stories-resistance-not-victimhood, dostęp. 17.07.2021.
[30] A. Jones, Body Art / Performing the Subject, Minnesota Press, Minneapolis 1998, s. 9.
[31] Reportaż na jej temat: Mihaela Dragan: A weird Roma feminist, https://www.youtube.com/watch?v=s768_1jvuUg, wywiad: https://www.youtube.com/watch?v=6XXa5-rRgGk, dostęp. 20.9.2019.
[32] E. Jelinek Stecken, Stab und Stangl; Raststätte; Wolken. Heim; Neue Theaterstücke, Reinbekbei-Hamburg 1997, s. 15-68. Por. B. Kallin, The Representation of Roma in Elfriede Jelinek’s “Stecken, Stab und Stangl”, „Colloquia Germanica” vol. 37, no. 2 (2004), s. 173-193.
[33] http://www.vidaweb.org/twenty-gypsy-women-you-should-be-reading/, dostęp. 18.07.2021.
[34] Por. J. Blandfort, Die doppelte Grenze. Sandra Jayats Roman La longue route d’une zingarina als Raum diasporischer Identität, [w:] Grenzerfahrungen: Roma-Literaturen in der Romania, LIT, Berlin 2011, s. 217–44; idem, Die Literatur der Roma Frankreichs, de Gruyter, Berlin 2015; D. Maurice, Sandra Jayat. The Gypsy Poetess, „Journal of the Gypsy Lore Society” 3 / 1973, 52, s. 91–93; Meet Your Neighbours: Contemporary Roma Art from Europe, red. T. Junghaus, New York 2006, s. 160–163.
[35] M. Lakatos, Krajobraz widziany przez dym, tłum. Andrzej Sieroszewski, PIW, Warszawa 1979, s. 414.
[36] O. Rosenberg, Palące szkło, tłum E. Kowynia, Universitas, Kraków 2010, s. 64; por. L. French, Roma Voices in the German-Speaking World, Bloomsbury Academic, Nowy Jork – Londyn 2015, s. 92-124.
[37] A. Tuckermann Mano. Chłopiec, który nie wiedział, gdzie jest, tłum. K. Bratkowska, K. Ciurapińska, Nisza, Warszawa 2014, s. 14-16. Cytat zmodyfikowany.
[38] Por. A. Tuckermann Denk nicht, wir bleiben hier! Die Lebensgeschichte des Sinto Hugo Höllenreiner, Carl Hanser Verlag, München 2005; por. Hermann i Hugo Höllenreiner – świadectwa, „Dialog-Pheniben” 4/2015, s. 200– 203; T. Sonneman, Shared sorrows: a gypsy family remembers the Holocaust, University of Hertfordshire Press, Hatfield 2002; S. Kapralski, Kiedy tożsamość jest ciężarem ponad siły, w: „Studia Romologica” 8/2015, s. 205– 2010.
[39] E. Dębicki, Ptak umarłych, Bellona, Gorzów Wielkopolski 2004, s. 224-225.
[40] Edward Dębicki,Wczorajszy ogień. Ptak umarłych 2, Stowarzyszenie Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej im. Papuszy, Gorzów Wielkopolski 2012.
[41] https://www.youtube.com/watch?v=gvwtJjGrIus, dostęp 19.07.2021.
[42] M. Walsh, Cygański chłopiec. Byłem obcy wśród swoich, tłum. T. Tomczyńska, PWN, Warszawa 2011, s. 175.
[43] D. Baker, The Queer Gypsy, w: „Nothing About Us Without Us? Roma Participation In Policy Making And Knowledge Production” 2, 2015, s. 88; por. M. van de Port, Gypsies, Wars and Other Instances of the Wild, Civilisation and its Discontents in a Serbian Town, Amsterdam University Press, Amsterdam 1998.