„Pracownia”, inaczej „studio” – to ‘pomieszczenie, w którym pracuje malarz, rzeźbiarz, pisarz’. Brzmi bardzo prosto – prawda?
Jednak możemy wyróżnić wiele rodzajów rozumienia funkcji pracowni:
– pracownia mistrzowska, pracownia akademicka, pracownia otwarta
Taki rodzaj pracowni ma długie tradycje związane z tradycją pedagogiczną Akademii Sztuk Pięknych na całym świecie od początku. Wokół mistrza-nauczyciela (zwykle mężczyzny, nie dziwi to, gdy uświadomimy sobie, że pierwsze takie szkoły powstawały już w XV wieku) grupowali się studenci, ucząc się pod jego kierunkiem, z czasem tworząc całe artystyczne szkoły np. szkoła sopocka, polska szkoła plakatu lub ugrupowania artystyczne (wynikające z podobieństwa zainteresowań, podejmowanej tematyki i techniki twórczej itp.) np. Blok, Pryzmat, Grupa Neo Neo czy Gruppa. Przykładem takiej pracowni była prowadzona od 1985 roku Pracownia Rzeźby Grzegorza Kowalskiego ASP w Warszawie zwana przez studentów „Kowalnią”. Wykuły się tam tak żelazne charaktery, jak czołowi przedstawiciele sztuki krytycznej m.in. Monika Mamzeta Zielińska, Katarzyna Górna, Katarzyna Kozyra, Jacek Markiewicz czy współpracujący także z Fundacją Dom Kultury: Artur Żmijewski i Paweł Althamer.
Część pracowni koncentruje się wokół jakiegoś konkretnego problemu, usuwając w cień ego wykładowcy i dekonstruując XIX-wieczny mit geniuszu mistrza-artysty, np. poznańska Pracownia Sztuki w Przestrzeni Społecznej promująca działania łączące strategie artystyczne z aktywizmem.
Inne pracownie prowadzą program otwarty a studenci mają szansę konfrontować się np. z naukowcami innych dziedzin. Takim przykładem była pracownia Ryszarda Winiarskiego „Problemy malarstwa w architekturze i w otoczeniu człowieka” (1981) – pokłosiem takiego myślenia jest dzisiejsza Pracownia Sztuki w Przestrzeni Publicznej na warszawskiej ASP i interdyscyplinarny, międzyuczelniany Instytut Badań Przestrzeni Publicznej, które powstały z inicjatywy Mirosław Duchowskiego.
– pracownia artystyczna jako wystawa, przedstawienie malarskie
Sporadycznie formuła pracowniana staje się inspiracją dla formy wystawy. Artystka_ki pracują w przestrzeni wystawy, w obecności widzów, a wystawa rośnie o kolejne, powstające na gorąco, prace.
Często też tworzono portrety lub autoportrety artystów w ich pracowniach. Édouard Manet w 1868 namalował Portret Émila Zoli. Otoczenie, w którym malarz umieścił pisarza pełne jest atrybutów zwracających uwagę na jego zawód czy zamiłowania. W tym reprodukcja Olimpii, dzieła tego właśnie malarza, którego bronił piórem Zola. Do dzisiaj ta przestrzeń intryguje innych artystów: cykle prac o pracowniach stworzyli m.in. Zuzanna Janin czy Daniel Rumiancew.
– historyczna pracownia artystyczna
Pracownie wybitnych nieżyjących artystek_ów, stają się czasami quasi-muzeami. Możemy je zwiedzać, doświadczać atmosfery miejsca, w jakim tworzyli, podziwiać dzieła, czasem nawet te niedokończone, dzieła – prezenty do zaprzyjaźnionych twórczyń_ców, ale także latami gromadzone w prywatnej przestrzeni unikatowe zbiory – cenne dokumenty szeroko pojętej aktywności artystycznej i społecznej, czy kolekcji dziwacznych przedmiotów stanowiących inspiracje dla powstających prac, czy prywatne ego-dokumenty. Przykładem może być rekonstrukcja studia Francisa Bacona (Dublin City Gallery, The Hugh Lane) – jeśli ktoś wam zarzuca bałaganiarstwo… no, cóż, Bacon był geniuszem także i w tej dziedzinie!
– pracownia, studio artysty
Jak widzimy, pracownie są różne. W dawnych czasach nawiedzane były przez mecenasów_zleceniodawców, niekiedy bardzo prominentnych (królowe, papieży itp.). Nawet takim osobom schlebiała możliwość uczestniczenia w aktach twórczych. Czasem zatem odbywały się w pracowniach szczególne performances: teatry tworzenia (do czego nawiązywał np. Franciszek Starowieyski, który zrealizował dwadzieścia kilka spektakli „Teatru Rysowania”, m.in. w Warszawie, Wenecji, Paryżu, Sewilli, Chicago, oraz cykliczny program telewizyjny). Śladem tego obyczaju są do dziś „wizyty studyjne”, kiedy to kolekcjonerzy, krytycy, kuratorzy odwiedzają artystów, by w otoczeniu dzieł poznać interesującego ich artystę. W XX wieku pracownia stała się jednak miejscem stricte prywatnym, w którym artysta może się odosobnić, skupić, tworzyć. I do którego niechętnie wpuszcza obce osoby!
Stąd cykl wizyt w pracowniach artystów o romskich korzeniach jest dla Fundacji Dom Kultury zaszczytem i przyjemnością. Możemy pokazać Państwu jak i gdzie pracują; jak, i czy jakkolwiek, genius loci wpływa na twórczość.
Autorka: Monika Weychert